Poznaniacy mają poczucie humoru i wykazują dystans do krążących o nich stereotypów. Potrafią śmiać się z licznych żartów krążących na ich temat. Potrafią się śmiać tak szczerze, że w 2008 roku Urząd Miasta zorganizował konkurs na dowcip o Poznaniu i Poznaniakach.
Poniżej przedstawiamy kilka dowcipów, które nas śmieszą najbardziej.
Jak zaczyna się każda książka kucharska w Poznaniu? – „Pożycz jedno jajko i kilo mąki”.
***
Co zostanie z Poznania po wybuchu bomby atomowej?
– Frytki
***
Dlaczego Poznaniacy nalewają herbatę po sam brzeg filiżanki?
Żeby na cukier i cytrynę już nie starczyło miejsca.
***
Jachu mówi do syna:
– Jak będziesz grzeczny to pójdziemy do cukierni, żebyś sobie popatrzył na lody!
***
Spotyka się Warszawiak, Krakus i Poznaniak.
Warszawiak pół litra postawił na cześć spotkania.
Krakus przyniósł kieliszki i trochę zagrychy.
Poznaniak skoczył po szwagra, by polał w kielichy!
***
Do restauracji wchodzi trzech panów, dyrektorów firm piwowarskich.
Pierwszy – Okocim.
Drugi – Tyskie.
Trzeci – LECH.
Siadają przy stoliku i pierwszy mówi:
– Zimne Okocim proszę.
Drugi:
– Zimne Tyskie proszę.
Trzeci:
– Coca Colę proszę.
Ci obaj tak na niego popatrzyli i jeden z nich spytał:
– Czego wziąłeś Coca Colę?
A on odpowiedział:
Jak wy nie bierzecie piwa, to ja też nie.
***
Do Warszawy przyjechał z Poznania ojciec z synem, wynajęli pokój w hotelu, ojciec rozpakowywał walizkę, a syn w tym czasie myszkował po pokoju. W pewnej chwili krzyczy z łazienki – TATO!! Zobacz, WANNA!
– Szkoda, że to nie sobota, bo byśmy się wykąpali!!
***
Krakus i Poznaniak kłócą się, który z nich jest większą sknerą. Krakus proponuje zakład, a Poznaniak się zgadza. Udali się więc do kościoła, aby zobaczyć ile każdy z nich da na tacę. Jest msza i ksiądz idzie z tacą. Krakus szybko wrzucił 1 grosz i zadowolony spojrzał na Poznaniaka. Poznaniak rzucił okiem na Krakusa i przemówił do księdza – proszę księdza, to za nas dwóch.
***
Spotykają się szczurek z Poznania z chomiczkiem z Krakowa. Szczurek żali się koledze:
– Chomiczku powiedz mi jak to jest możliwe. Ty i ja jesteśmy futrzakami, ty masz ogonek – i ja mam ogonek, ty masz wąsiki – i ja mam wąsiki, ty masz wystające przednie ząbki i ja też. Ale ciebie jak widzą to biorą na ręce, tulą i mówią, że jesteś śliczny, a jak mnie widzą to krzyczą i uciekają.
– Bo widzisz szczurku, ty w tym poznaniu to masz PR do d…
***
Czterech emerytów pojechało na wakacje do Gdyni. Spacerują po mieście, nagle patrzą: knajpa i napis „Wszystkie drinki po 10 groszy". Zszokowani tą informacją, wchodzą do środka. Knajpka milutka, czyściutko, dużo miejsca, sporo ludzi. Od progu słyszą głos sympatycznego barmana:
– Witam panowie! Proszę, tutaj jest miejsce. Cóż wam nalać?
– Prosimy cztery kieliszki martini.
– Już podaję… Proszę, 40 groszy.
Panowie spojrzeli po sobie, zapłacili, wypili, zamówili kolejną kolejkę.
Znowu zapłacili 40 groszy. Zamówili jeszcze po jednym martini i znów 40 groszy. W końcu jeden nie wytrzymał i pyta barmana:
– Niech pan nam wytłumaczy, czemu tu jest tak tanio?
– Wie pan… Sprawa wygląda tak. Przez lata byłem marynarzem, ale zawsze marzyłem aby mieć swoją knajpkę. Gdy wygrałem na loterii 25 milionów dolarów, wróciłem do Polski, kupiłem lokal, a ponieważ lubię ludzi, postanowiłem sprzedawać tu tanie drinki. Mając tyle pieniędzy nie muszę zarabiać. Robię to co lubię, poznając przy okazji wiele ciekawych osób.
Jeden z emerytów jest zachwycony:
– Co za wspaniała historia! A proszę mi powiedzieć, czemu tamci trzej w kącie siedzą tu od 40 minut, ale nic nie zamawiają?
– Aaa, ci. Przyjechali z Poznania i czekają, bo od 18-ej wszystko będzie o 50% taniej.
***
Żebracy poznańscy chwalili się, ile to udało im się uzbierać przez niedzielę: ten co stał pod kościołem farnym powiada: „cołki dziyń siedziołym i skapło mi piyńć dych". Drugi, co „robił" pod Dominikanami tak: „a jo żym uzbiyroł bańke!". No a na to trzeci: „a mi bez cztyry godziny wiara wrzuciła trzy stówy". Na to tamci: „nie godej, naszo wiara? jakżeś to zrobiół?" – „a na szyi żym so powiysiół: Na powrót do Warszawy.